Czas ruszać na urlop! Tylko czym?

Czas ruszać na urlop! Tylko czym?

W związku ze zbliżającym się wielkimi krokami okresem urlopowym wielu wycieczkowiczów zastanawia się, jakim środkiem transportu dotrze na długo wyczekiwany odpoczynek. Który
z czterech najpopularniejszych środków lokomocji jest najlepszy?

Samochód/Autokar

Czterokołowiec to wciąż jedyny i niezastąpiony środek transportu dla wielu osób. Świetnie sprawdza się na niewielkich odległościach, oferując względny komfort i niskie nakłady finansowe. Niestety traci swoje zalety przy dalekich podróżach, kiedy kilkunastogodzinna jazda okazuje się uciążliwa,
a koszty podróży idą w górę. Ponadto, udając się do popularnych miejsc wypoczynkowych, podróżni najczęściej napotykają korki, które tylko wydłużają czas spędzony w pojeździe.

Pociąg

Koleje kuszą niskimi cenami biletów oraz o wiele większym komfortem podróży w stosunku do samochodu. Dworce kolejowe często znajdują się blisko centrów ośrodków wypoczynkowych. Kolej również szczyci się tym, że jest najszybszym środkiem lokomocji lądowej. Niestety w trakcie sezonu urlopowego jest oblegana, więc należy liczyć się z utrudnionym zakupem biletów bez uprzedniej rezerwacji oraz opóźnieniami w kursowaniu.

Statek

Zdecydowany faworyt w przypadku podróży zamorskich i międzykontynentalnych. Dzisiejsze statki wycieczkowe to prawdziwe centra handlowe, z restauracjami, kinami, basenami i kasynami włącznie. Cechują się wysokim komfortem podróży i co za tym idzie, wysokimi kosztami. Nastawione głównie na bogatego klienta. Niejednokrotnie kilkunastodniowy rejs traktowany jest jako urlop sam w sobie przez większość podróżujących.

Samolot

Najszybszy środek transportu znany ludzkości. W zależności od klasy przelotu, na jaką zdecyduje się klient, oferuje zróżnicowany komfort, jednak nawet najtańsze linie lotnicze oferują dość wysokie standardy. Podobnie jak statek doskonale sprawdza się podczas podróży międzykontynentalnych, jednak dystansuje go pod kątem czasu trwania podróży. Mimo coraz większej popularności niestety pozostaje on jednym z najdroższych środków lokomocji.

Audi kontra BMW – marketingowa wojna dwóch niemieckich potentatów motoryzacyjnych

Audi kontra BMW – marketingowa wojna dwóch niemieckich potentatów motoryzacyjnych

Większość kierowców bez cienia wątpliwości twierdzi, że wiodącymi markami w klasie aut premium są Audi oraz Bayerische MotorenWerke, czyli popularne BMW. Coroczne wyniki sprzedaży tylko to potwierdzają. Walko o klienta między obydwoma koncernami jest na tyle zażarta, że wytworzyła swego rodzaju komiczną wojnę marketingową, którą z zaciekawieniem obserwował cały motoryzacyjny świat.

Wszystko zaczęło się w 2006 roku, kiedy BMW pogratulowało Audi zdobycia tytułu Auta Roku 2006 w RPA. Można by uznać to za całkiem miły gest, gdyby nie to, że ogłoszenie przesłał zwycięzca światowego plebiscytu na Samochód Roku 2006, o którym w ogłoszeniu skwapliwie wspomniano. Tryby machiny marketingowej zostały uruchomione. Rozpoczęła się wojna reklamowa, która swoją kulminację miała w roku 2009, kiedy to na ulicach Santa Monica w Kalifornii jak grzyby po deszczu wyrastały billboardy, w których oba koncerny wymieniały wzajemne uszczypliwości, nawiązując do gry szachowej.

W kolejnych latach „wojenka” przenosiła się systematycznie z internetu do gazet, a pomysłowość marketingowców obu ekip nie miał granic. Słynne już spoty ukazujące wskakujących do swoich aut kierowców osiągają miliony wyświetleń na serwisie YouTube. Niemieckie koncerny zaangażowały do ofensywy również swoich fanów, zachęcając ich poprzez media społecznościowe do pokazania konkurentowi, dlaczego to właśnie ich firma jest lepsza.

Od czasu do czasu kij w mrowisko wkładały inne marki, jak Subaru czy Mercedes, ale były to raczej jednorazowe „wybryki” – choć firma Audi nie omieszkała i na nie odpowiedzieć, zamieszczając w sieci fenomenalny spot breloczków z kluczykami konkurentów, które po złączeniu tworzą cztery pierścienie Audi, czyli logo firmy z Ingolstadt. Oczywiście na jednym z breloczków nie mogło zabraknąć kluczyka do BMW.

Reklamowe zawieszenie broni między Audi a BMW nastąpiło w 2010 roku i trwa ono do dziś. Trudno powiedzieć, kiedy się skończy. Jednego jednak możemy być pewni: jeśli marketingowcy obu firm znów ruszą z akcjami promocyjnymi wymierzonymi w konkurenta, czeka nas nie lada gratka, którą z uśmiechem znów będzie obserwował cały motoryzacyjny świat.

Pojazdy z filmu  „Metallica: Through the Never”

Pojazdy z filmu „Metallica: Through the Never”

W 2013 roku na ekrany kin trafił film pod tytułem „Metallica: Through the Never”. Jak sama nazwa wskazuje, opowiadał on głównie o kultowym zespole, jednak znalazło się w nim również miejsce na kilka scen z samochodami. Warto zatem uważniej przyjrzeć się kilku autom wykorzystanym na planie filmowym amerykańskiej produkcji.

Już na samym początku produkcji oczom widza ukazuje się Chevrolet Nova czwartej generacji. Samochód produkowany był w latach 1974 – 1979, a napędzały go głównie motory benzynowe
o pojemnościach od 2.5 do 5.7 litra. Niestety producenci nie podali, jaką charakterystykę ma filmowy Chevy. Znakiem szczególnym auta jest trupia czaszka z rogami umieszczona na osłonie chłodnicy, jednak ogólny stan pojazdu pozostawia wiele do życzenia. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro właściciel z radości przed zbliżającym się koncertem próbuje wejść na jego dach.

Samochodem, który najdłużej możemy podziwiać podczas oglądania filmu, jest Ford Encoline Series z 1972 roku. Druga generacja popularnego w Stanach „dostawczaka” wygląda dokładnie tak, jak auto prawdziwego fana thrash metalu powinno wyglądać: lakier stracił swe nasycenie, a auto jest odrapane i kompletnie zdezelowane. Najprawdopodobniej było napędzane benzyniakiem o pojemności 3.9 lub 4.9 litra. Główny bohater filmu, Trip, nie jest szczególny zawiedziony, kiedy samochód ulega niemal całkowitemu zniszczeniu po kolizji z Cadillackiem Fleetwood Brougham.

Pojazd, który podziwiamy najkrócej, a zarazem jest to najpiękniejsze auto z całego filmu, to Ford 5 Window Coupe z 1936 roku. Prowadzony przez frontmana zespołu, Jamesa Hetfielda, jest jego prywatną własnością. Samochód od podstaw został poddany gruntownym przeróbkom, które objęły zarówno podwozie, silnik, jak i całe nadwozie. Ostateczny efekt jest imponujący. Srebrny muscle car zostawia za sobą pióropusz płomieni, które niczym podmuch smoka wylatują z rur wydechowych, gdy gitarzysta mocniej wdeptuje pedał gazu. Huk, który temu towarzyszy, wielu widzów zgromadzonych na sali kinowej wcisnął mocniej w fotel.